Mazda MX-5 w wersji RF wjeżdża na scenę i to dosłownie, bo wprost na deski warszawskiego Och-Teatru założonego w miejscu dawnego kina Ochota przez Fundację Krystyny Jandy na rzecz Kultury. Przedstawiciele Mazda Motor Poland puszczają do nas oko, zapraszając na spektakl, który przypomina nam, że fokusem i targetem w życiu są raczej nie korporacyjna subrzeczywistość, a wiatr we włosach i dobre auta. Gud point. Kto nie widział, ten trąba.

Co jednak o samym samochodzie? Jest o czym mówić. Styliści, inżynierowie i księgowi Mazdy jeszcze raz udowodnili swoją odwagę, wprowadzając na rynek auto, które według obecnych standardów pozostałoby prototypem. Mamy do czynienia z rzadko spotykanym nadwoziem, nazwanym RF (od “retractable fastback”). Określenie tego rozwiązania mianem mx-piątki ze sztywnym składanym dachem mijałoby się z prawdą. Jest to zdecydowanie dwumiejscowe coupé, które w 13 sekund można przeistoczyć w targę – nie martwiąc się o miejsce na składowanie zdjętego poszycia. Na temat tego pomysłu pojawiły się różne opinie wśród fanów pierwowzoru, ale jest w tym projekcie coś szczególnego, o czym wspominaliśmy już podczas premiery obecnej generacji MX-5: Nawet zdjęcia przygotowane przez samego producenta nie oddają wrażenia, które towarzyszy oglądaniu samochodu na żywo. Całość jest wyjątkowo harmonijna. Płaszczyzny, przetłoczenia i detale mają swoje miejsce, tworząc kontury po których przepływają refleksy świetlne. Tuż pod lakierem tętni życie, czekające na pierwszy sygnał do ruszenia z miejsca. Pionowy “nos” przechodzi w długą maskę, niewielką przednią szybę, zmierzając ku wąskiej talii na wysokości końca drzwi. Kilka centymetrów dalej zaczyna się masywne wsparcie dachu, które odróżnia RF-a od bazy, na której powstał. MX-5 w tej wersji jest optycznie silniejsze, z mocą skupioną wokół tylnej osi. Kojarzy się z najlepszymi wzorami motoryzacji, tworzonymi ręcznie w zakładach ulokowanych wokół brytyjskich byłych wojskowych lotnisk i torów wyścigowych. Szczególnie przy lakierze “machine gray”, trudno oprzeć się wrażeniu, że właścicielem MX-5 RF mógłby być mężczyzna o nienagannych manierach, używający spinek do mankietów i posiadający dwa zera w numerze służbowym.

Wnętrze nie pozostaje w tyle za karoserią. Ogólnie jest ono przeniesione wprost z już oferowanego modelu. Dodatkowo pojawił się hebelkowy przełącznik na centralnej konsoli – sterujący mechanizmem dachu. Pozycja za kierownicą i ergonomia są idealne, ale do tego jesteśmy przyzwyczajeni od blisko 28 lat. Tworzywa i skórzana tapicerka są znakomitej jakości. Mazda dbałością o design i detale konsekwentnie puka do drzwi klasy premium, pozwalając cieszyć się autem jeszcze przed uruchomieniem silnika.

Dach chowa się za fotelami w dwóch częściach, nie ograniczając miejsca w bagażniku. Zmodyfikowana część nadwozia zza kierownicy jest zauważalna w niewielkim stopniu. Fani marki uznający stosowanie windshotów, po złożeniu dachu prawdopodobnie w ogóle nie zauważą różnicy. Dość sprytne, jak na coupé.

Wersja RF jest tylko o około 40 kg cięższa od wersji bez dachu, dzięki czemu wpływ na osiągi jest minimalny. Wzrosła niestety cena, średnio o 10 tys. złotych. W opcji pojawiła się sześciobiegowa skrzynia automatyczna. Samochód będzie oferowany w sprzedaży od kwietnia, ale bez odstania w kolejce raczej się nie obejdzie. Warto to uwzględnić, planując wakacje.

Dzięki możliwości dotknięcia pierwszego egzemplarza w kraju, możemy stwierdzić ponad wszelką wątpliwość, że udała się ta “przeróbka” Mazdzie. MX-5 generacji ND ze sztywnym dachem i pochylonym tyłem wygląda inaczej niż roadster. Mogłoby być oferowane jako niezależny model, bo nie sprawia wrażenia wariacji na temat, stworzonej na siłę. Dodaną elegancją i energią być może nawet przerasta mistrza. Efektowi nie można nic zarzucić… Może poza brakiem naprawdę mocnej jednostki napędowej w ofercie. Siedem i pół sekundy do setki – nawet biorąc pod uwagę legendarne właściwości jezdne – to ciut za mało, żeby zapewnić poczucie panowania w każdej sytuacji na drodze. W każdym razie, w tej klasie i przedziale cenowym, nie widzimy dla MX-5 RF zagrożenia wśród konkurencji.

Reasumując: Samochód po zamknięciu dachu wygląda tak dobrze, że mógłby być oferowany bez funkcji jego składania. Sugerujemy zamówienie wersji SkyFREEDOM z dodatkowym pakietem Recaro Sport i koniecznie skrzynią manualną – automat, o ile byłby do przyjęcia w zwykłej MX-5 należącej do filigranowej przedstawicielki płci pięknej, tutaj w ogóle nie pasuje.